Opublikowano Dodaj komentarz

Rodzicielstwo bliskości — nowa utopia

Są takie idee, które idealnie wyglądają na papierze i wydaje się, że wszystko będzie tak pięknie, a jednak, kiedy przychodzi, co do czego okazuje się, że mają one jeden słaby punkt — ludzi.

Rodzicielstwo bliskości

Nikt z nas nie jest idealnie spokojny, idealnie cierpliwy, idealnie wyrozumiały.

Ok, może osiągnąć ten stan na beta-blokerach, ale czy na pewno warto? Czy dzieci mają się uczyć, jak być człowiekiem od robotów, czy od ludzi? No chyba jednak od ludzi. A to oznacza poznanie też tej „czarnej” strony ludzkiej natury, czyli złości, zniechęcenia, frustracji, rozczarowania i smutku. Czyli uczuć, które zaangażowany na całego w rodzicielstwo bliskości rodzic ma się jak najszybciej pozbyć. Mówicie, że upraszczam? Może trochę, ale czyż rodzicielstwo bliskości też nie dąży do wyznaczenia wyraźnego podziału na białe i czarne. Dobre i złe. No bo w końcu, co jest przeciwieństwem rodzicielstwa bliskości? No rodzicielstwo dalekości jak mniemam. Emocjonalnego chłodu. Uciechy z rozdawania kar na lewo i prawo. Odpychania i zostawiania dzieciątka na pastwę świata. No nie jest tak? To wypowiadane z wyższością:

„No ja to stosuję model rodzicielstwa bliskości / pozytywnego rodzicielstwa i dla mnie potrzeby dziecka są najważniejsze”.

Czy, aby na pewno? Mam wrażenie, że część rodziców po prostu dąży do tego, żeby być posiadaczami kolejnej marki, tym razem modelu rodzicielstwa, która podkreśli zalety klienta. Coś jak: masz najnowszego iPhone’a, czyli jesteś najbardziej cool na dzielni. Nieważne, że Twój dzieciak nie znosi być w chuście, bo mu niewygodne, za gorąco i walczy jak piskorz, przed „ciasnym bezpiecznym otuleniem”, bo najchętniej pobawiłby się swoimi stópkami w wózku. Nie, musisz chodzić w modnej chuście z metką, bo inaczej nikt nie zobaczy, jakim zajebistym jesteś rodzicem. Myślicie, że zazdroszczę popularnym dzieciakom tego iPhone’a? Otóż nie. Ja wybieram, kiedy ten iPhone będzie potrzebny.

Mam dwoje dzieci. Starsze kochało chustę, mogło w niej spędzać cały dzień i wtedy było najspokojniejsze, natomiast młodsze walczyło z siłą niespotykaną u niemowlęcia i pragnęło swobody i wolności. I właśnie to obydwoje ode mnie dostali. Bo ponoć potrzeby dziecka są najważniejsze, prawda?

Zdjęcie autorstwa Pixabay z Pexels
PanChleb
Ojciec dwójki dzieci, mąż, kucharz, piekarz i cukiernik. Poza zajmowaniem się dziećmi, pracą, domem, psem i innymi pożytecznymi rzeczami jest strasznie leniwy i lubi tworzyć odpowiednie algorytmy do automatyzowania wszystkiego co tylko można zautomatyzować.
Dodaj komentarz